Dziennik Potrzeb

Czy jesteśmy świadomi, jak ogromne znaczenie w dorosłym życiu, mają lata dzieciństwa? Czy żniwa, które zbieramy, siejemy dalej, czy raczej przesiewamy je odrzucając gorsze plony? Czy zdajemy sobie sprawę, jacy w ogóle jesteśmy? Jakie są nasze potrzeby? Czy potrafimy je zaspokajać?

O świadomości, dzieciństwie i jego znaczeniu w dorosłym życiu myślę, że już trochę się rozpisałam w książce „Bardziej kochać siebie”. I muszę stwierdzić, że jakbym miała dzisiaj tę książkę napisać jeszcze raz, dałabym Zuzi więcej miłości, bo dzisiaj jest mi jej niezwykle szkoda. Miała mierne życie i styraną głowę. Chciałabym dla niej lepiej. Przytuliłabym ją gdybym mogła. Zadbałabym o jej potrzebę bezpieczeństwa, otuchy, wsparcia i bycia widzianą. Dałabym jej to czego potrzebuje. Piszę o potrzebach nie bez… no właśnie, nie bez potrzeby.

Jakiś czas temu uczestniczyłam w grupie terapeutycznej i na jednym z pierwszych spotkań dostałam od terapeuty dziennik potrzeb. Była to jedna kartka, na której zostały rozpisane, w sześciu sferach, sześćdziesiąt dwie potrzeby. Tę kartkę dostawałam do wypełnienia co tydzień, na każdy najbliższy tydzień, a zadanie polegało na próbie zaspokojenia owych potrzeb. A właściwie tych, które są najważniejsze w danym dniu. Na wieczór, przed snem, trzeba było „spotkać się ze sobą” i zaznaczyć na liście w skali od 1 do 10, na ile jaką potrzebę udało się zaspokoić. Trzeba przyznać, że było to bardzo ciekawe i pouczające doświadczenie, dzięki któremu dowiedziałam się jak można nazwać niektóre potrzeby i że one nimi w ogóle są! Zostałam też uświadomiona, że jest całkiem w porządku mieć potrzeby, dbać o nie, a nawet świętować, gdy się je uda zaspokoić. 

Chciałam napisać coś o tych potrzebach, ponieważ uważam, że każdy powinien mieć możliwość zadbania o siebie, jeśli w zwykłych okolicznościach ma z tym problem, bo nie ma czasu, siły czy przede wszystkim świadomości. A zadbać o siebie można właśnie poprzez zrozumienie i realizację potrzeb. Oczywiście na miarę swoich możliwości, sił i chęci. 

Nie wiem jak Wy, ale ja często słyszę od innych osób: „nie mam czasu, żeby wypić kawę w spokoju, a co dopiero wyjechać na jeden dzień”, „nie mam swojego miejsca w domu”, „on nie umie się domyślić, że potrzebuję się wygadać”, „ona nie wie, że czasem potrzebuję wyjść sam na ryby”, „nie mogę kupić sobie tej pięknej lampki nocnej, miski, czy kolejnej książki, bo Janek, Franek czy Antosia potrzebują nowych adidasów, koszulki, korepetycji czy smartphona”. Już pomijam fakt, że na coraz mniej rzeczy jest nas stać, ale serio, potrzeby matki czy ojca, które mogą odpowiadać za dobrostan emocjonalny też są ważne. Żeby dać dziecku, sama czy sam musisz to mieć („z pustego i Salomon nie naleje” napisali w Biblii…). Piszę teraz o potrzebach materialnych, ale te, które niżej wypiszę, nie dotyczą tylko tej sfery. Wręcz przeciwnie, sami zobaczcie, o co chodzi i jak wiele możemy sami sobie dać. Pamiętajcie też, że nie zawsze uda się zaspokoić każdą potrzebę, nie na wszystko mamy wpływ i nie zawsze do końca będzie to to, o co nam chodziło. Tak już czasem po prostu jest, ale to nie oznacza, że trzeba przestać próbować, bo coś nie wychodzi. 🙂

No dobra, no to, to są te sfery wraz z potrzebami:

  • Sfera potrzeb fizycznych dzieli się na potrzebę powietrza, pożywienia, wody, schronienia, ruchu, odpoczynku, snu, wyrażania swojej seksualności, dotyku i bezpieczeństwa fizycznego.
  • Sfera kontaktu z samym sobą ma potrzeby tj.; autentyczności, wyzwań, jasności, świadomości, kompetencji, osiągnięć, kreatywności, integralności, spójności, samorozwoju, wzrostu, uczenia się, autoekspresji, wyrażania „ja”, poczucia własnej wartości, samoakceptacji, szacunku dla siebie, prywatności, sensu, celu, poczucia sprawczości i wpływu na swoje życie, stymulacji, pobudzenia, świętowania zaspokojonych potrzeb, opłakiwania niezaspokojonych potrzeb.
  • Sfera autonomii, to potrzeba niezależności, wolności, przestrzeni, spontaniczności, swoboda wyboru marzeń, celów, wartości i swoboda ich realizacji.
  • Sfera radości życia, to potrzeba humoru, śmiechu, dobrostanu emocjonalnego, komfortu, wygody, nadziei, prostoty, przygody, zabawy i radości.
  • Sfera związku ze światem, to potrzeby harmonii, kontaktu z przyrodą, natchnienia, inspiracji, piękna, pokoju, porządku i ładu.
  • Sfera związku z innymi ludźmi, czyli są to potrzeby m.in. akceptacji, bliskości, bezpieczeństwa uczuciowego, bycia widzianym, branym pod uwagę, empatii, wsparcia, ciepła, dzielenia się z innymi, intymności, kontaktu z innymi, towarzystwa, miłości, otuchy, wsparcia, szacunku, szczerości, uczciwości, wspólnoty, przynależności, współpracy, zdrowej rywalizacji, znaczenia i uznania.

Jeśli macie androida, możecie ściągnąć sobie aplikację „Dziennik potrzeb” i w łatwy sposób monitorować zaspokajanie tych potrzeb i przekonać się, czy w czymś Wam to pomaga.

A dlaczego tak właściwie o tym piszę? 

Siedzę od kilku dni we własnej głowie i zastanawiam się, dlaczego mi nie idzie w życiu. Dlaczego wciąż mam poczucie, że czegoś mi brakuje, że coś trzeba naprawić, że jestem nie taka jak być powinnam. Albo, że POWINNAM być jakaś. Że może ogarniam po dorosłemu małżeństwo, pracę, psa i kredyt na dom, ale tak po dziecięcemu nie ogarniam sfery emocji. Być może znalazłam rozwiązanie dwa tygodnie temu, podczas jednej z wielu indywidualnych sesji terapeutycznych. Być może kiedyś o tym tutaj napiszę, jak już będę miała pewność, że to to i stwierdzę, że może to być dla kogoś pomocne. Teraz tylko napiszę, że ma to duży związek z zaspokajaniem potrzeb, zwłaszcza tych, które były ignorowane w dzieciństwie i że przede mną jeszcze bardzo dużo pracy.

Póki co zapoznajcie się z własnymi potrzebami, bo przecież nie zaszkodzi spróbować bardziej kochać siebie… 😉

 

Podobne wpisy

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Monika
2 lat temu

Zawsze warto bardziej kochać siebie 🙂 Kochana, dziękuję Ci za ten fantastyczny tekst – wartościowy i pomocny!

Bardzo ciekawa jest ta „sfera kontaktu z samym sobą” – chyba najwięcej każdy ma tu do roboty 😉 Coś mi się wydaje, że mam zaległe opłakiwanie potrzeb niespełnionych w wiadomym czasie… Zresztą już dawno to podejrzewałam, tylko jakoś w praktyce różnie to wychodzi. Ale pewne rzeczy z Totalnej Biologii mówiły mi wyraźnie, że na moje zdrowotne problemy wpływa najmocniej rozdzielenie od mamy – jej brak emocjonalny/fizyczny wtedy, kiedy było to najbardziej potrzebne. Niestety nie do odzyskania – ale my same możemy teraz zadbać o spełnienie wszelkich ważnych potrzeb. By żyło nam się dobrze i szczęśliwie – w sposób pełny. I tego nam życzę ?